Dzisiaj rano odebraliśmy telefon od Krystyny Pokropskiej z Turzy Wielkiej. Kobieta drżącym głosem przekazała nam, że dzisiejszej nocy rodzina ponownie uciekła z domu.
| Źródło: in. własne, grafika: Działdowo dla Was
Rodzina znowu uciekła z domu w Turzy Wielkiej. Co się wydarzyło?
Nieznana siła nabiera mocy?
To co rzekomo wydarzyło się dzisiejszej nocy w domu państwa Pokropskich może wywołać ciarki. Według relacji pani Krystyny w domu dochodzi do coraz straszniejszych wydarzeń.
- Znowu uciekliśmy z tego przeklętego miejsca. Obecnie przebywamy u teściów - zaczyna rozmowę pani Krystyna. - W nocy zaczęło się od kieliszków i szklanek, które rozbijały się o ścianę. Noże z kuchni zaczęły się unosić i fruwać w stronę pokoju. Dwa największe ułożyły się w krzyż. Uciekliśmy do teściów, jesteśmy przerażeni i szukamy pomocy.
W trakcie rozmowy pani Krystyna była w Urzędzie Gminy w Działdowie i oczekiwała na spotkanie z wójtem. Poinformujemy Was jaki był wynik tej rozmowy.
Sąsiedzi mają dość
Wczoraj otrzymaliśmy telefon od jednej z sąsiadek Pokropskich. Według relacji kobiety od godz. 7:00 przebywała tam ekipa TVN. Zarówno jej, jak i drugiej sąsiadce Pokropskich, nie podobają się częste wizyty ekip telewizyjnych w ich domu. Kobiety nie wierzą, że coś złego może dziać się u Pokropskich.
- Razem z sąsiadką przeżywamy gehennę. Mamy dość ciągłych nalotów ekip telewizyjnych i "pielgrzymek", które w nocy czuwają pod naszym domem. Mamy nadzieję, że ten koszmar jak najszybciej się skończy. Nie wierzymy w opowieści Pokropskich.
Wcześniej, podczas naszej wizyty w Turzy Wielkiej, sąsiadki wypowiadały się w podobnym tonie. Jednak wtedy nie wykluczały, że coś niewytłumaczalnego dzieje się w tym mieszkaniu.
Dwa dni spokoju
Rodzina do domu wróciła we wtorek. Dowiedzieliśmy się, że w domu był duchowny z Działdowa, który poświęcił mieszkanie i się modlił. Przez dwa dni nic w mieszkaniu się nie działo aż do dzisiaj. Krystyna Pokropska w rozmowie z nami była przerażona.
Jeszcze dzisiaj skontaktujemy się z rodziną i spróbujemy dowiedzieć się więcej szczegółów.
To co rzekomo wydarzyło się dzisiejszej nocy w domu państwa Pokropskich może wywołać ciarki. Według relacji pani Krystyny w domu dochodzi do coraz straszniejszych wydarzeń.
- Znowu uciekliśmy z tego przeklętego miejsca. Obecnie przebywamy u teściów - zaczyna rozmowę pani Krystyna. - W nocy zaczęło się od kieliszków i szklanek, które rozbijały się o ścianę. Noże z kuchni zaczęły się unosić i fruwać w stronę pokoju. Dwa największe ułożyły się w krzyż. Uciekliśmy do teściów, jesteśmy przerażeni i szukamy pomocy.
W trakcie rozmowy pani Krystyna była w Urzędzie Gminy w Działdowie i oczekiwała na spotkanie z wójtem. Poinformujemy Was jaki był wynik tej rozmowy.
Sąsiedzi mają dość
Wczoraj otrzymaliśmy telefon od jednej z sąsiadek Pokropskich. Według relacji kobiety od godz. 7:00 przebywała tam ekipa TVN. Zarówno jej, jak i drugiej sąsiadce Pokropskich, nie podobają się częste wizyty ekip telewizyjnych w ich domu. Kobiety nie wierzą, że coś złego może dziać się u Pokropskich.
- Razem z sąsiadką przeżywamy gehennę. Mamy dość ciągłych nalotów ekip telewizyjnych i "pielgrzymek", które w nocy czuwają pod naszym domem. Mamy nadzieję, że ten koszmar jak najszybciej się skończy. Nie wierzymy w opowieści Pokropskich.
Wcześniej, podczas naszej wizyty w Turzy Wielkiej, sąsiadki wypowiadały się w podobnym tonie. Jednak wtedy nie wykluczały, że coś niewytłumaczalnego dzieje się w tym mieszkaniu.
Dwa dni spokoju
Rodzina do domu wróciła we wtorek. Dowiedzieliśmy się, że w domu był duchowny z Działdowa, który poświęcił mieszkanie i się modlił. Przez dwa dni nic w mieszkaniu się nie działo aż do dzisiaj. Krystyna Pokropska w rozmowie z nami była przerażona.
Jeszcze dzisiaj skontaktujemy się z rodziną i spróbujemy dowiedzieć się więcej szczegółów.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj