Co się dzieje w starym, poniemieckim domu w Turzy Wielkiej? Czy rodzinę Państwa Pokropskich nawiedza tajemna siła? Co sądzą o tym mieszkańcy miejscowości? Co tak naprawdę dzieje się w mieszkaniu? Czym jest poltergeist? Na te pytania próbowaliśmy dzisiaj znaleźć odpowiedzi - najpierw w Działdowie, później w Turzy Wielkiej. Niestety nie udało nam się wejść do mieszkania. Dlaczego? O tym w dalszej części artykułu. Do tej małej miejscowości niedaleko Działdowa wrócimy jeszcze w tym tygodniu, być może spędzimy noc w tym mieszkaniu.
| Źródło: inf własne
Jaką tajemnicę skrywa Turza Wielka? Czy nieznana siła atakuje rodzinę z miejscowości?
Caritas i co dalej?
Pierwszym celem naszej dzisiejszej podróży było Działdowskie Centrum Caritasu. To tam obecnie przebywa sześcioosobowa rodzina państwa Pokropskich. Stamtąd mieliśmy ruszyć wspólnie z panią Krystyną do mieszkania w Turzy Wielkiej. Niestety pani Krystyna musiała zostać na miejscu i zaopiekować się półtorarocznymi bliźniakami. Jej starsza córka Martyna trafiła w nocy do szpitala.
- Córka trafiła do szpitala, bardzo mocno bolał ją brzuch. Nie wiemy co jej jest, lekarze robią badania - mówiła nam Krystyna Pokropska. - Dzisiaj dowiemy się czy możemy jeszcze zostać w Caritasie. Ani ja, ani moja rodzina nie chcemy wracać do tego przeklętego miejsca.
Kobieta twierdzi, że wszystko zaczęło się od zakupu używanej wersalki. Od tamtej pory zaczęły dziać się dziwne rzeczy w mieszkaniu. Najpierw były to pukania do drzwi, później w stronę domowników zaczęły lecieć przedmioty użytku domowego. Rodzina wytrzymała do momentu aż na podłodze w korytarzu nie wiadomo dlaczego pojawił się nóż, który leżał w kuchni. Od tamtej pory rodzina mieszka w Działdowskim Centrum Caritasu.
- W piątek udało mi się przekonać kierownictwo centrum, żebyśmy zostali tutaj jeszcze przez weekend. Nie wiemy co będzie dzisiaj - mówi dalej pani Krystyna. - Bardzo trudno jest znaleźć mieszkanie. Zazwyczaj nikt nie chce przyjąć rodziny z małymi dziećmi. Na pomoc gminy też nie mamy co liczyć.
Państwo Krystyna i Kazimierz Pokropscy wychowują czwórkę dzieci - półtoraroczne bliźniaki Adama i Ewę, dwunastoletnią Martynę i osiemnastoletniego Ireneusza. Rodzina szuka mieszkania, jak mówiła pani Krystyna chcą znaleźć mieszkanie jak najbliżej Turzy Wielkiej. Mąż Kazimierz i syn Ireneusz mieliby blisko do pracy, a dzieci do szkoły. Córka Martyna od ponad tygodnia nie chodzi do szkoły, kobieta twierdzi, że dziewczynka jest przerażona tym co widziała w domu.
- Nie mamy pomocy od nikogo. Odwrócili się od nas znajomi, sąsiedzi. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Na dzisiaj byliśmy umówieni z egzorcystą z Płowęża (k. Jabłonowa Pomorskiego). Jednak do niego trzeba pojechać, a syn i mąż nie dostali dnia wolnego pracy.
Historia się powtarza? Z wizytą w Turzy Wielkiej
Mimo tego, że pani Krystyna nie mogła razem z nami pojechać do mieszkania, postanowiliśmy sami odwiedzić Turzę Wielką. Najpierw zdjęcia domu, potem rozmowa z mieszkańcami. Zdania w miejscowości są podzielone. Jedni są przerażeni tym, co się dzieje. Inni zaczęli oceniać rodzinę Pokropskich, denerwują ich "wycieczki do nawiedzonego domu" i naloty dziennikarzy z całej Polski. Innymi słowy - co dom to inne zdanie na temat tej sytuacji. Próbowaliśmy porozmawiać z księdzem proboszczem, ale niestety nie zastaliśmy nikogo na plebanii ani w kościele. Ksiądz to jeden z naocznych świadków tej historii. Rzekomo w trakcie wizyty w mieszkaniu Pokropskich uderzyła go w głowę... kłódka.
Co ciekawe, rok temu w Turzy Wielkiej wydarzyła się podobna historia. O tym opowiedziała nam jedna z mieszkanek miejscowości. Wtedy opętana została jedna osoba - mała dziewczynka, która mieszkała z rodzicami w opuszczonym obecnie pałacyku byłego właściciela majątku Turza Wielka - Aleksandra Kamińskiego.
- Bawiła się w wywoływanie duchów i ją opętało - opowiada nam jedna z mieszkanek. - Wtedy rodzice zawieźli ją do egzorcysty i to pomogło.
Rodzina dziewczynki podjęła decyzję o przeprowadzce, dzisiaj już nikt nie zamieszkuje starego pałacyku, który stoi w centrum wsi. Co działo się z dziewczynką? Mieszkanka Turzy Wielkiej mówiła nam, że widziała jak dziewczynka unosi się nad ziemią.
Dworek w Turzy Wielkiej:
Pierwszym celem naszej dzisiejszej podróży było Działdowskie Centrum Caritasu. To tam obecnie przebywa sześcioosobowa rodzina państwa Pokropskich. Stamtąd mieliśmy ruszyć wspólnie z panią Krystyną do mieszkania w Turzy Wielkiej. Niestety pani Krystyna musiała zostać na miejscu i zaopiekować się półtorarocznymi bliźniakami. Jej starsza córka Martyna trafiła w nocy do szpitala.
- Córka trafiła do szpitala, bardzo mocno bolał ją brzuch. Nie wiemy co jej jest, lekarze robią badania - mówiła nam Krystyna Pokropska. - Dzisiaj dowiemy się czy możemy jeszcze zostać w Caritasie. Ani ja, ani moja rodzina nie chcemy wracać do tego przeklętego miejsca.
Kobieta twierdzi, że wszystko zaczęło się od zakupu używanej wersalki. Od tamtej pory zaczęły dziać się dziwne rzeczy w mieszkaniu. Najpierw były to pukania do drzwi, później w stronę domowników zaczęły lecieć przedmioty użytku domowego. Rodzina wytrzymała do momentu aż na podłodze w korytarzu nie wiadomo dlaczego pojawił się nóż, który leżał w kuchni. Od tamtej pory rodzina mieszka w Działdowskim Centrum Caritasu.
- W piątek udało mi się przekonać kierownictwo centrum, żebyśmy zostali tutaj jeszcze przez weekend. Nie wiemy co będzie dzisiaj - mówi dalej pani Krystyna. - Bardzo trudno jest znaleźć mieszkanie. Zazwyczaj nikt nie chce przyjąć rodziny z małymi dziećmi. Na pomoc gminy też nie mamy co liczyć.
Państwo Krystyna i Kazimierz Pokropscy wychowują czwórkę dzieci - półtoraroczne bliźniaki Adama i Ewę, dwunastoletnią Martynę i osiemnastoletniego Ireneusza. Rodzina szuka mieszkania, jak mówiła pani Krystyna chcą znaleźć mieszkanie jak najbliżej Turzy Wielkiej. Mąż Kazimierz i syn Ireneusz mieliby blisko do pracy, a dzieci do szkoły. Córka Martyna od ponad tygodnia nie chodzi do szkoły, kobieta twierdzi, że dziewczynka jest przerażona tym co widziała w domu.
- Nie mamy pomocy od nikogo. Odwrócili się od nas znajomi, sąsiedzi. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Na dzisiaj byliśmy umówieni z egzorcystą z Płowęża (k. Jabłonowa Pomorskiego). Jednak do niego trzeba pojechać, a syn i mąż nie dostali dnia wolnego pracy.
Historia się powtarza? Z wizytą w Turzy Wielkiej
Mimo tego, że pani Krystyna nie mogła razem z nami pojechać do mieszkania, postanowiliśmy sami odwiedzić Turzę Wielką. Najpierw zdjęcia domu, potem rozmowa z mieszkańcami. Zdania w miejscowości są podzielone. Jedni są przerażeni tym, co się dzieje. Inni zaczęli oceniać rodzinę Pokropskich, denerwują ich "wycieczki do nawiedzonego domu" i naloty dziennikarzy z całej Polski. Innymi słowy - co dom to inne zdanie na temat tej sytuacji. Próbowaliśmy porozmawiać z księdzem proboszczem, ale niestety nie zastaliśmy nikogo na plebanii ani w kościele. Ksiądz to jeden z naocznych świadków tej historii. Rzekomo w trakcie wizyty w mieszkaniu Pokropskich uderzyła go w głowę... kłódka.
Co ciekawe, rok temu w Turzy Wielkiej wydarzyła się podobna historia. O tym opowiedziała nam jedna z mieszkanek miejscowości. Wtedy opętana została jedna osoba - mała dziewczynka, która mieszkała z rodzicami w opuszczonym obecnie pałacyku byłego właściciela majątku Turza Wielka - Aleksandra Kamińskiego.
- Bawiła się w wywoływanie duchów i ją opętało - opowiada nam jedna z mieszkanek. - Wtedy rodzice zawieźli ją do egzorcysty i to pomogło.
Rodzina dziewczynki podjęła decyzję o przeprowadzce, dzisiaj już nikt nie zamieszkuje starego pałacyku, który stoi w centrum wsi. Co działo się z dziewczynką? Mieszkanka Turzy Wielkiej mówiła nam, że widziała jak dziewczynka unosi się nad ziemią.
Dworek w Turzy Wielkiej:
Warto zaznaczyć, że historia z opętaną dziewczynką działa się w podobnym okresie czasu co dzisiaj historia państwa Pokropskich. Niektórzy mieszkańcy twierdzą nawet, że zarówno rodzina Pokropskich, jak i sąsiedzi bawili się w wywoływanie duchów i wróżby, które ściągnęły na rodzinę złe moce.
Historia rodziny Stern
Dom, w którym mieszkają państwo Pokropscy to obecnie własność gminna, a oni sami mieszkają tam od 15 lat i nic do tej pory się nie działo. W przeszłości dom należał do rodziny Stern, która została zamordowana przez Sowietów. Część mieszkańców twierdzi, że to właśnie dawni właściciele domu "powrócili" do Turzy Wielkiej. Niestety nie udało nam się znaleźć więcej informacji na temat tej rodziny.
W historii państwa Pokropskich jest jeszcze wiele niewiadomych. Jedno jest pewne - do Turzy Wielkiej jeszcze wrócimy. Być może w ciągu najbliższego tygodnia uda nam się wejść do mieszkania i spędzić tam noc. Poinformujemy Was o tym na łamach naszego portalu.
Czy rodzinę nawiedza poltergeist?
Przypadek rodziny Pokropskich to nie lada gratka dla miłośników zjawisk paranormalnych. Jedną z teorii, którą znaleźliśmy na portalu zajmującym się tego typu historiami i który zajął się rodziną z Turzy Wielkiej, jest poltergeist. Co to takiego? Poltergeist to termin z zakresu tzw. zjawisk paranormalnych, zespół zjawisk polegających na rzekomym generowaniu różnego rodzaju dźwięków – od trzasków i gwizdów do szurania itp., najczęściej niewiadomego pochodzenia (bez możliwości wskazania źródła dźwięku) oraz innych efektów, wśród których można jakoby obserwować samoczynne przesuwanie się lub pojawianie przedmiotów, spadanie, podnoszenie się itp. Zjawiska te mogą występować oddzielnie lub łącznie.
Zdaniem osób przekonanych o rzeczywistości tego zjawiska, poltergeist występuje jedynie w obecności jednej osoby, która jest świadkiem wyżej wymienionych incydentów. Osoba taka zazwyczaj jest dzieckiem, najczęściej dziewczynka w okresie dojrzewania (wiek ok. 10-17 lat), która w wyniku swego nastawienia emocjonalnego nieświadomie wpływa na otaczające ją środowisko. Zjawisko to podobno może trwać nawet kilka miesięcy. Takie osoby mają zdolności psychokinetyczne.
Córka państwa Pokropskich ma 12 lat.
Historia rodziny Stern
Dom, w którym mieszkają państwo Pokropscy to obecnie własność gminna, a oni sami mieszkają tam od 15 lat i nic do tej pory się nie działo. W przeszłości dom należał do rodziny Stern, która została zamordowana przez Sowietów. Część mieszkańców twierdzi, że to właśnie dawni właściciele domu "powrócili" do Turzy Wielkiej. Niestety nie udało nam się znaleźć więcej informacji na temat tej rodziny.
W historii państwa Pokropskich jest jeszcze wiele niewiadomych. Jedno jest pewne - do Turzy Wielkiej jeszcze wrócimy. Być może w ciągu najbliższego tygodnia uda nam się wejść do mieszkania i spędzić tam noc. Poinformujemy Was o tym na łamach naszego portalu.
Czy rodzinę nawiedza poltergeist?
Przypadek rodziny Pokropskich to nie lada gratka dla miłośników zjawisk paranormalnych. Jedną z teorii, którą znaleźliśmy na portalu zajmującym się tego typu historiami i który zajął się rodziną z Turzy Wielkiej, jest poltergeist. Co to takiego? Poltergeist to termin z zakresu tzw. zjawisk paranormalnych, zespół zjawisk polegających na rzekomym generowaniu różnego rodzaju dźwięków – od trzasków i gwizdów do szurania itp., najczęściej niewiadomego pochodzenia (bez możliwości wskazania źródła dźwięku) oraz innych efektów, wśród których można jakoby obserwować samoczynne przesuwanie się lub pojawianie przedmiotów, spadanie, podnoszenie się itp. Zjawiska te mogą występować oddzielnie lub łącznie.
Zdaniem osób przekonanych o rzeczywistości tego zjawiska, poltergeist występuje jedynie w obecności jednej osoby, która jest świadkiem wyżej wymienionych incydentów. Osoba taka zazwyczaj jest dzieckiem, najczęściej dziewczynka w okresie dojrzewania (wiek ok. 10-17 lat), która w wyniku swego nastawienia emocjonalnego nieświadomie wpływa na otaczające ją środowisko. Zjawisko to podobno może trwać nawet kilka miesięcy. Takie osoby mają zdolności psychokinetyczne.
Córka państwa Pokropskich ma 12 lat.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj